Forum O mieszkańcach i dla mieszkańców Starzyna Strona Główna O mieszkańcach i dla mieszkańców Starzyna
zapraszamy na naszą stronę: www.starzyno.republika.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ufać - Nie ufać?
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum O mieszkańcach i dla mieszkańców Starzyna Strona Główna -> Opinie o ....
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nessarose
prawie uzytkownik forum
prawie uzytkownik forum



Dołączył: 19 Kwi 2007
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Starzyno

PostWysłany: Śro 12:27, 16 Maj 2007    Temat postu:

Ja też potrzebowałam dowodu.
Teraz mam ich nadto.

Jezu.
Chciałabym ją znienawidzić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drysha
prawie uzytkownik forum
prawie uzytkownik forum



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:32, 16 Maj 2007    Temat postu:

Znienawidzić łatwo, ale po co?
Obojętność wobec tej "przyjaciółki" to lepsze rozwiązanie. Nie znam człowieka, który lubi być komuś zupełnie obojętny, to lepsza "kara" za wyrządzone tobie krzywdy. Ja wolałabym by ktos mnie nienawidził, niż był wobec mnie zupełnie obojętny, chociażby z tego powodu, ze nienawiść to tez jakieś uczucie, w dodatku trudne dla ciebie, bo przecież nie ma nic przyjemnego w nienawiści. Radze nie przejmwac sie i pokazać, ze masz "gdzieś" [przepraszam, ze tak sie wyrażę] to co ona o tobie myśli i co wobec ciebie robi. Początkowo będzie trudno, ale potem coraz łatwiej, aż w końcu stanie sie to zupełnie proste i bezbolesne.

Powodzenia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gochol ;)
użytkownik
użytkownik



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:00, 31 Maj 2007    Temat postu:

Najgorzej, jak zaufa sie komuś w pełni. Wierzy sie w każde, obojętnie jakie by nie było, jego słowo. Słucha sie uważnie co mówi... Ten ktos. Kiedy nagle w najmniej oczekiwanym momencie, jednym gestem, jedym słowem, w jeden wieczór, to czego sie słuchało, to czemu sie wierzyło okazuje sie jednym wielkim gównem! Kłamstwo niszczy wszystko!
W jeden wieczór odebrał mi wszystko co dawał przez pół roku. Pokazał, ze nie ma dla niego najmniejszego znaczenia, czy Gocha będzie żyć, czy Gocha umrze. Pokazał, ze nie liczy sie z uczuciami osoby, która go kocha... Pokazał, ze wcale mu nie zależy, ze każde jego wcześniejsze słowo, każde jedno, to kłamstwo, przez wielkie K!
W związku z tym, przez jednego mężczyznę nie zaufam już żadnemu. [...]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drysha
prawie uzytkownik forum
prawie uzytkownik forum



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:27, 01 Cze 2007    Temat postu:

Nie sądzę by było aż tak źle (ale skąd mogę wiedzieć....?), ale prawdą jest, że kłamstwo to najgorsze co może nam dać osoba przez nas kochana. Ten ból jest nie do zniesienia, nie dziwię się, że tak cierpisz. Jednak to nie jest wieczne i uwierz: będzie dobrze! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gochol ;)
użytkownik
użytkownik



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:36, 10 Cze 2007    Temat postu:

No tak, niby już jest dobrze. Nie mogę jednak na niego patrzeć, łzy same cisną sie do oczu. Teraz śmiało mówię: kocham czas!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nessarose
prawie uzytkownik forum
prawie uzytkownik forum



Dołączył: 19 Kwi 2007
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Starzyno

PostWysłany: Sob 21:49, 18 Sie 2007    Temat postu:

„Czy ja jeszcze komuś zaufam?” – pyta się nie raz tu na mojej stronie jak i w rozmowach niejedna osoba, która ma za sobą ostre starcie z kimś, kto zaufanie pokładane w człowieku po prostu sprzeniewierzył.


Mamy teraz w mediach popis sztuki zrywania związków opartych na braku zaufania. Wystarczy popatrzeć na rozwodzącą się koalicję. Podsłuchy, donosy, prokuratorzy, służby specjalne – klasyczny polski rozwód, z mordobiciem, podejrzewaniem jednych przez drugich, szukaniem świadków pobicia, haków czy innego bezeceństwa, a w tym całym „arabskim” tumulcie przewija się , odchodzące i nikomu niepotrzebne Zaufanie.



Trudno o Zaufanie w naszych czasach a jeszcze trudniej przyznać sobie rację, że ufaliśmy na kredyt bez sprawdzenia wiarygodności Kredytobiorcy – czyli czy byliśmy naiwni czy po prostu trafił nam się ktoś, kto nas brzydko mówiąc – wykorzystał – odwieczny problem osób, które w najlepszej wierze i z czystym sumieniem, poznając kogoś w pewnym momencie otworzyli się. Bo dlaczego się otwieramy? Bo zaczynamy ufać gdy się przekonujemy, że ktoś faktycznie jest nami zainteresowany a my nim. A tu popełnia się naczelny błąd. To nie my mamy się przekonywać – to nas mają przekonać!



W człowieku istnieje odwieczny głód bliskości. Jesteśmy istotami społecznymi, homo socialis, albo jak gadał Baca Tischner – „w kupie zawsze raźniej” - od początku żyliśmy w stadzie, bo w grupie było łatwiej przeżyć. Kiedy więc tworzy się relacja pomiędzy słynnym Ty i Ja – ona musi się na czymś opierać. Kiedy dwoje ludzi jest wobec siebie szczerych – a ta szczerość zostaje potwierdzona faktami sprawdzalnymi – zaczynamy ufać.



Dajemy drugiemu człowiekowi kredyt zaufania. To jest twarda waluta – doceniana przez tych, którzy ją szanują, zupełnie pogardzana przez wszelkiej maści cwaniaków i ludzi, którym się wydaje, że zaufanie jest czymś dla naiwnych lub dzieci.

Na zaufaniu opiera się wiele rzeczy – od przyjaźni po miłość. Brak zaufania jest oznaką, że to co na nim zbudowaliśmy – umarło. W przypadku miłości – brak zaufania jest zaprzeczeniem tego pięknego uczucia. Tak więc, jeśli ktoś Ci mówi – Kocham Cię – a jednocześnie sprawdza Cię, kontroluje, robi wyrzuty, bo się spóźniłeś, bo nie byłaś tam, gdzie miałaś być, bo zaczyna się Ciebie oskarżać tak jak Ziobro Kaczmarka, albo Lepper Ziobra – przyjaźń, miłość, znajomość – prosta komunikacja – się kończy. I chyba każdy, kto tutaj zajrzy i przeczyta zgodzi się ze mną, że tak jak zaufanie pozwala budować zdrowe relacje, to brak zaufania każdą relację kończy. I na to nie pomogą żadne papiery, obietnice, gwarancje – jeśli zaufania nie ma, wszystko pada.



I tutaj trafiamy do sedna naszego problemu – Czemu coraz większej liczbie ludzi trudno zaufać? Bo ja zauważyłem, że moje problemy związane są w dużej mierze przez to, że w ludziach tkwi jakaś bardzo mocno zakorzeniona podejrzliwość.



Ja mogę zrozumieć, że mieszkając w niebezpiecznej okolicy, będę naiwny, jeśli zostawię otwarte drzwi do samochodu, mieszkania. Bo to jakby zaproszenie dla bandziora i wywieszenie wielkiego afisza z napisem: „Okradnij mnie”. Jestem w stanie zrozumieć, że Pani X lub Pan Y – po przeżytej zdradzie, po tym, jak jakiś osobnik płci przeciwnej drastycznie nadużył ich zaufania i zadał im ból np. zdradzając, albo okłamując, robią się nieufni.
Jestem w stanie to wszystko zrozumieć i pewnie każdy jest w stanie. Ale z drugiej strony zastanawia mnie, co powoduje, że dzisiaj ludziom tak trudno zaufać? Czy tylko przeżycia złe z nadużywaniem naszego zaufania?



Do dzisiaj pamiętam, jak chodząc po ulicach Genewy widziałem stojące samochody z uchylonymi oknami i z kluczykami w stacyjkach. Dziwiło mnie będąc ostatnio u znajomych w małej miejscowości, że oni nawet na noc nie zamykali drzwi, tylko Burka wypuszczali na podwórko (ich Burek mała psina bardziej pełnił rolę głośno wyjącego odstraszacza niż psa obronnego). Czemu gdzieś tam ludzie mogą żyć bardziej otwarci a w naszym kraju, w naszych miastach i miasteczkach, ludzie ze swoich samochodów, mieszkań i serc czynią wielkie sejfy tak chronione i zbrojone – jakby to były małe skarbce?



Czy chronimy to, co mamy w sobie, bo jest tak dla nas cenne czy po prostu tyle w nas niewiary albo za dużo rozsądku? A może po prostu nie chcemy wyjść na naiwnych? Albo może tak panicznie się boimy?



Kiedyś na wykładach z patologii społecznych moja Pani profesor powiedziała coś bardzo ciekawego. Obecny kryzys cywilizacji opiera się na homogenizacji społeczeństwa. Od razu wyjaśnię termin homogenizacja. Jest to pojęcie zaczerpnięte z ...mleczarstwa – tak, tak. Oznacza on stworzenie jednej mieszanki z półproduktów, które ze sobą się nie łączą. Czyli innymi słowy przekładając tezę mojej Pani profesor, największym problemem naszej cywilizacji jest to, że my tworzymy społeczności z ludzi, którzy nie są zdolni to stworzenia głębszych, trwałych więzi. Albo jeszcze innymi słowy – patrząc na nasze otoczenie, można zobaczyć, że chociaż zewnętrznie sprawia ono wrażenie jednej społeczności, tak naprawdę składa się ona z niepołączonych niczym monad, takich pojedynczych, jednoosobowych komórek. Daną społeczność tworzy bowiem nie tylko to, że kupa narodu nagle postanawia zamieszkiwać np. wspólny biurowiec, budynek czy inną przestrzeń. Taką społeczność coś musi trwale połączyć. W firmie, jeśli są w niej dobrzy menadżerowie, są oni stworzyć z luźnych ludzi, różnych profesji jeden zgrany zespół. Czasami w tym łączeniu idą za daleko, stwarzając nawet klimat do tego, by więzi pomiędzy pracownikami zacieśniały się na maksa chociażby na wyjazdach integracyjnych. Czasami te więzi zaciskają się niezbyt fortunnie i np. pracownicy lądują ze sobą w łóżku – wtedy taka sytuacja może nawet rozłożyć cały team. Ale to tak na marginesie.



Tak więc tworząc społeczność, musi być coś, co ich połączy w tę społeczność. Może ją połączyć religia, wspólny wróg, wspólne zagrożenie, niebezpieczeństwo i wrogie otoczenie. Tak przynajmniej było jeszcze nie tak dawno do dzisiaj. Ale z chwilą, kiedy staliśmy się obywatelami wielkich aglomeracji, albo nawet obywatelami świata – odległości pomiędzy ludźmi zaczęły się powiększać. Mało tego – w miastach zaczęliśmy się grodzić – nasze małe M ileś tam zaczęły się zamieniać w małe, przytulne twierdze, gdzie powiedzenie: My home is my castle – nabrało nowego znaczenia, dla niektórych nasze domy stały się oblężonymi twierdzami. Nagle ludzie zaczęli się odgradzać od innych – nie tylko murem, ale także emocjonalnie. I tu Pani Profesor westchnęła na swoim wykładzie i powiedziała coś jeszcze. Mianowicie socjologowie odkryli, że ta tendencja rośnie wraz ze stanem posiadania i z trudnością do jego osiągnięcia. Innymi słowy – im trudniej ludziom przychodzi piąć się po drabinie społecznej, im wyżej dochodzą do jakichś dóbr, stanowisk czy przywilejów – tym ich wyobcowanie rośnie.



W takich zaś biednych wioskach, małych miasteczkach, czy np. brazylijskicfh favelach czy innych slumsach – wszyscy się znają, mają do siebie łatwiej zaufanie, ale już patrząc na ogrodzone wysokim płotem latyfundia, czy wielkie apartamentowce – to odgradzanie się od innych i brak zaufania rośnie.



I tu trafiamy do sedna naszego problemu, czyli zderzenia się zaufania z naiwnością.
Im większy jest w człowieku strach, lęk – tym ma większy problem z zaufaniem. Im bardziej się boisz, im więcej się lękasz – tym masz więcej trudności z zaufaniem.



Tak więc jeśli np. ktoś się boi – zranienia, oszukania, im większy masz problem z przeciwdziałaniem temu – im więcej w Tobie lęku – tym szansa na to, że zaufasz jest mniejsza. Dlatego osoby, które mają nie posprzątane po swoich byłych zawiedzionych związkach, które same obracając się w życiu obawiają się, że ktoś ich wykorzysta a sami nie potrafią przeciwdziałać temu wykorzystaniu – to wtedy szanse na zbudowanie dobrych relacji maleją. Można się nawet nie trudzić, kiedy spotykasz człowieka, który się boi innych. Który Ci mówi przy kawie, czy przy winku zaczyna Ci opowiadać, jak bardzo jest samotny, jak bardzo chciałby kochać, jak bardzo czegoś mu tam brak, otworzy ci nawet serce (na ile sobie pozwoli), może nawet polubić Ciebie i Twoją obecność – ale jeśli w trakcie Waszych kontaktów ujawni lęk, ujawni strach, okaże, że np. nie może Ci o pewnych rzeczach mówić, bo to coś go tam wciąż boli, albo budzi w nim lub niej - przykre wspomnienia, albo blokuje się opowiadając o swojej byłej, „jaką to złą kobietą była” albo o byłym, o którym opowiadając zaciska ręce do krwi lub milknie – to możesz sobie od razu powiedzieć jedno.



Choćbyś na głowie stawał, choćbyś czuła, że możesz pokochać, choćbyś był gotowy krokodyla jej dać, gwiazdkę z nieba ściągnąć, przenieść się dla kogoś na drugi kraniec świata – ten ktoś nigdy Ci nie zaufa – bo się boi, bo wciąż w nim żyje ten ból zranienia, bo wciąż czuje, że ktoś go kiedyś zawiódł i boi się: boi się przeżyć jeszcze raz to samo, albo nie jest uodporniony na zranienie, nie potrafi sobie z tym poradzić, jest pełen lęku.



I może Cię zapewniać, że On lub Ona są już gotowi na związek, na przyjaźń. Możesz być sam spełnieniem jej marzeń albo Ty możesz być piękną, długonogą pięknością, o umyśle wybitnym i pięknej osobowości, z morgami, pięknym domem i kilkoma limuzynami – ale on lub ona będą ciągle w środku pełni obaw bez możliwości poradzenia sobie z nimi i wszystko co zrobisz, co powiesz, co udowodnisz nie będzie miało żadnego znaczenia. Ich strach, ich lęki mają wielkie Oczy, są potężniejsze i władają nimi. Oni bardzo chcą, oni bardzo się będą starać, ale nic im nie wyjdzie bo ich pupy są wciąż miękkie, bo ich obawy wciąż są żywe i nie rozumieją, że całe życie ktoś, kogoś rani i nie da się żyć pod kloszem lub za murem.



Nie rozumieją, że każdy kontakt z drugim człowiekiem ma w sobie ryzyko i może być różnie.
A jeśli ktoś chce z kimś być – musi najpierw na spokojnie sobie usiąść i określić sam dla siebie, jakie jest gotów ponieść ryzyko.



Wiele osób zadaje sobie pytanie, czemu Pan Glosator jest sam. Czemu np. wieczorem, zamiast zająć się miłym towarzystwem pięknej i mądrej kobiety – czasami siada tutaj i pisze sążniste teksty, które miło się czyta i które tyle mówią o człowieku, ale w tym czasie mógłby wykorzystać swoją wiedzę by sprawić jakiejś kobiecie raj na ziemi. A tu facet pisze i pisze i nic. I tu mogę ze szczerością (ona wcale nie boli) powiedzieć – Ano Glosator wciąż jest Singlem, bo nie spotkał jeszcze kobiety, która nie tylko by go sobą zainteresowała i brzydko mówiąc uwiodła, ale także, nie spotkał kobiety, która by się nie bała.



Wiele kobiet stanęło na mojej drodze – ale wszystkie – bez jednego, były wystraszone i pełne obaw. Mówiły o sobie piękne rzeczy, wiele z nich było wyróżniającymi się pięknościami – ale nie spotkałem żadnej, która miała „jaja”, „twardy tyłek” i była wstanie poradzić sobie ze swoimi lękami. Kobiety bywają piękne. Coraz więcej Was Drogie Panie są kobietami mądrymi – ale znaleźć kobietę nie tylko taką, która jest zjawiskowa, ale jest bystra, mądra i silna – nie jest trudne. Wystarczy odrobina cierpliwości. Ale znaleźć taką, co jeszcze się nie boi, która wie jak sobie poradzić z kimś, kto zawiedzie jej zaufanie, która ma w sobie na tyle siły i odporności, tej prawdziwej klasy, która objawia się darem radzenia sobie z lękami – to zaczynam w to wierzyć, że to coś nieistniejącego.



Biedne Panie (i coraz więcej Panów) to chodzące wyostrzone i podejrzliwa patrzydła, które nic innego nie robią, tylko oczekują, iż nowo poznana osoba, to oszust, cwaniak, ktoś kto chce wykorzystać, zbałamucić, bzyknąć i zniknąć. Są przewrażliwione, nad czułe! I choćby przed nimi stanął wzór cnót wszelakich z sercem na dłoni, szczery, otwarty i prawy – to ich podejrzliwość, na najmniejsze nawet wyprodukowane przez ich lęk ostrzeżenie, rzuca się do gardła, atakuje albo strzela obawami i oskarżeniami. Ile ja tego przeżyłem! Aż mnie to nudzi.



I możesz takiej istocie mówić - nie bądź naiwna, nic mi nie dawaj bo o nic nie proszę, nie ufaj mi, bądź ostrożna, sprawdzaj to, co mówię i robię, nie spiesz się, na wszystko zwracaj uwagę – to jednak lęk siedzi w takim człowieku i zamiast zdać sobie sprawę, że człowiek boi się tylko tego, czego nie zna, to taka jedna z drugą czy inny samiec będą się bać.



Taki człowiek, który się boi, lęka – zamiast usiąść i logicznie pomyśleć, będzie ciągle rozpamiętywał, że jakiś facet lub jakaś kobitka ich zawiedli. Będą się sami osłabiać, tracić nadzieję i zapętlać się w spirali strachu. Nie zadadzą sobie pytania dlaczego tak się stało, jakie były tego przyczyny, w którym miejscu popełnili błąd, gdzie się spieszyli albo gdzie byli naiwni. Nie poszukają w sobie błędów w doborze kryteriów oceniających i sprawdzających – ale siedzą, żyją, egzystują pełni lęku. Nawet nie pytają się siebie, czego i czemu się boją! Co ich tak naprawdę przeraża!



Tylko pragną, żyją marzeniami o cudownym rycerzu na białym koniu lub księżniczce w pięknej karocy. Pamiętają to, co piękne i za tym tęsknią wierząc, że znowu ich Miłość uniesie a motylki załaskoczą w ich brzuszkach. I to właśnie można nazwać dziecięcą naiwnością – taką wiarą w bajki.



Bo czymże jest naiwność? To takie myślenie życzeniowe. Że się ktoś pojawi i sam sobą rozwieje wszystkie obawy, nie wzbudzi swoim działaniem żadnych obaw, lęków. Że będzie w stanie być ideałem, który sam się dopasuje i wszystko ukoi. Że nie trzeba nic zrobić, a będzie dobrze. Że jak ma być dobrze, to będzie. Nie trzeba będzie spojrzeć na niego krytycznie, będzie idealny pod każdym względem, od razu wzbudzi nasze zaufanie i w ogóle będzie skrzyżowaniem w wydaniu kobiecym: Pameli Anderson, Matki Teresy i Marry Poppins a w wydaniu męskim Brada Pitta, Gandhiego i Jacka Sparrow w jednym!



I tu rozwiewam wszystkie złudzenia, naiwne marzenia i złudne oczekiwania. Nie ma takich ludzi, którzy nas zadowolą w 100%. Nie ma. Nad każdym człowiekiem trzeba popracować. Każdy człowiek to ryzyko. I każdego trzeba potraktować jako wysoce ryzykowną inwestycję.
Tak, tak drodzy Czytelnicy – każdego najpierw trzeba zobaczyć, poznać. Potem trzeba sprawdzić – na 1000ce sposobów. Sprawdzić jego prawdomówność, czy to co mówi ma pokrycie w faktach, czy faktycznie ma wszystko poustawiane i posprzątane, czy faktycznie mieszka sam i się rozwiódł/a, czy jest faktycznie silna, mądra i przewidująca. Nie, nie spieszyć się – pośpiech zawsze jest złym doradcą. Ja ciągle powtarzam – jeśli komuś na nas zależy, trzeba to też sprawdzić. A jak komuś na nas zależy, to wszystko zrozumie. Mnie nie dziwiło i nigdy nie zdziwi, kiedy np. Pani chce zobaczyć odpis wyroku sądu o moim rozwodzie. Nie dziwi i nie zdziwi mnie, jeśli kobieta będzie chciała zobaczyć gdzie pracuję, co porabiam w wolnym czasie. Nie zdziwiło mnie, kiedy mnie pytała o drobnostki a nawet o moje byłe. Ba, potrafiłem takiej Pani nawet dać sposobność, by sobie z moją byłą porozmawiała. Sam na sam! I co myślicie, to pomaga? Nieeee – poziom lęku, który potęguje niewiarę wcale nie malał. Bo lęk to jak zjawa, jak upiór, który straszy i odbiera nawet zdolność do rozsądnego myślenia. Wysysa z nas życie i zatruwa umysł.



Glosator – dobra, ale powiedz nam jak mamy sobie z tym lękiem poradzić?



Najlepiej iść do psychologa. A jak nie chce się iść, to trzeba się ze strachu samemu wyzwolić. Jak ja sobie poradziłem? Poświęciłem na to sporo czasu. Po pierwsze, wykorzystałem swoją samotność i odkryłem, że życie polega na tym, że generalnie dobrze jest tylko wtedy, kiedy od A do Z przy czymś pracujemy. Jeśli w którymś momencie sobie odpuszczamy, popełniamy błąd. Dlatego zawsze trzeba uważać. Po drugie – to, że ktoś okazał się świnią, oznacza, że świnie żyją pośród nas. Ale nie wszyscy to źli ludzie, którzy chcą nas skrzywdzić. Jeśli jedna osoba nas skrzywdziła, potem natknęliśmy się na kilka innych – to oznacza, że w nas jest coś, co sprawia, że ludzie obserwując nas, uważają nas za naiwnych. I w tym momencie trzeba sobie zdawać sprawę z jednego. Trzeba to zmienić. Trzeba w sobie znaleźć to, co przyciąga cwaniaków i to wyeliminować. Nawet brutalnie wyciąć. A to, że znaleźliśmy to, co przyciągało cwaniaków i udało nam się z tym sobie poradzić poznać po bardzo prostej rzeczy – nagle ludzie czują przed nami respekt. I to widać. Po trzecie – stawiać wysoko poprzeczkę. Wysoko postawiona poprzeczka, to przede wszystkim wymagania. Trzeba wymagać i ostro to egzekwować – od siebie i innych. I nie wybaczać poważnych błędów, czy tego, że ktoś nie dał rady. Nie dał rady? Cześć i do widzenia – następny-następna proszę. „Ojej Glosator, ale ja będę cały czas sama!” – powie jakaś Czytelniczka.



„Nie będziesz” – odpowie Glosator – gdzieś na ziemi jest ktoś, kto szuka Ciebie, dokładnie takiej jaką jesteś. Chodzi po ziemi, zagląda kobietom w oczy i pod spódniczki, rozmawia z nimi, słucha ich głosu, obserwuje je i czeka. I jedyne czego potrzebujecie, aby się spotkać, to siebie nie przeoczyć. A że to potrwa czasami? Nie marnuj więc czasu – zajmij się czymś i czasami podnoś oczy znad pracy i rozglądaj się uwaznie. A jak któregoś dnia zobaczysz oczy wybałuszone w Ciebie, zamurowanego w niemym zachwycie faceta, który zrobi wszystko bylebyś go wybrała – to będzie ten. A jak już poczuje, żeś go wybrała – będzie robił wszystko, na wszystko się zgodzi, abyś była z nim już zawsze. Tak więc cierpliwości, a naiwność drodzy Czytelnicy – wyrzućcie już za okna. Pozbądźcie się naiwnej wizji świata, w której możliwość pomyłki, skrzywdzenia – maleje wprost proporcjonalnie od przyjętych przeciwdziałań. Choćbyście postawili wysokie mury – zawsze znajdzie się ktoś, kto wykopie podkop. Choćbyście postawiły najlepszy systemy ostrzegawcze, znajdzie się taki, który je ominie albo zneutralizuje. Choćbyście się kontrolowały, niejeden znajdzie do Was drogę by się zbliżyć najbliżej do Waszych serc. Jedyną rzecz, jakiej nie wolno Wam stracić – to zdolności obserwacji. Tak długo, jak Wasze obserwowanie drugiego człowieka, zdolność do stawiania wymagań i oceny ich realizacji – nie jest zakłócona, nie poddajecie się zbyt łatwo pierwszemu wrażeniu, nie oczadziejecie na widok i z powodu bliskości kogoś, kto Wam pasuje – może Was ominąć ból zawodu. Ale pamiętajcie, że choćbyście byli tak doskonali, że wszystko przewidzicie, ustrzeżecie się przed zranieniem – to i tak jak ktoś będzie zły i cwany, może Was zranić.



Dlatego załóżcie, że może Was zaboleć. Ale jeśli zaboli – jeśli Was coś zaniepokoi – to bądźcie ostrożni. Sprawdzajcie dalej, poznawajcie, zbliżcie się – i pamiętajcie, co dostrzeżecie. A jeśli się okazuje, że można człowiekowi zacząć ufać – to zaczynajcie ufać nie od razu na hurra – ale ostrożnie. Najpierw mały kredycik, potem większy i coraz większe, jeśli te mniejsze nie zostały sprzeniewierzone. I kontrolujcie, czy udzielany kredyt nie został zmarnotrawiony. Macie jako Kredytodawcy prawo kontrolować, co Kredytobiorca robi z Waszym kredytem. Czy spełnia warunki udzielonego kredytu. Jeśli nie spełnia – kazać zwrócić kredyt i wykopsać go na odległość bezpieczną dla Was umieszczając go lub ją na czarnej liście nieuczciwych Kredytobiorców .



A do tego czasu, jeśli czegoś się boicie, to zacznijcie poznawać źródła Waszego strachu, starajcie się go oswoić, zrozumieć. Odkryć, że czasami boimy się tak naprawdę tylko wtedy, kiedy nie rozumiemy, czemu ktoś nas zranił. I czemu daliśmy się zranić.



Do widzenia naiwności ludzka.



Dobranoc


---

Naprawdę tekst dał mi do myślenia.
Więcej możecie przeczytać na [link widoczny dla zalogowanych]

I warto zajrzeć do archiwum.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum O mieszkańcach i dla mieszkańców Starzyna Strona Główna -> Opinie o .... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin